Listopad to przelomowy miesiac pomiedzy jesienia i zima. Niesie ze soba moc momentow przelomowych. Nostalgiczna szarosc ogoloconych z lisci drzew przenosi mysli ku wnetrzu i przygotowuje na mrok, ktory wkrotce zacznie ropraszac tylko bialy snieg i nisko nad horyzontem kladace sie slonce. W tym roku listopad zaczal sie wyjatkowo cieplo i juz teraz oszalamiaja mnie pozne i dlugie poranki z niezwyklym polnocnym sloncem.
Wspominam poczatek wrzesnia oznaczajacy w Finlandii poczatek jesieni. Jej pierwszy smak- po lecie rzeski i wilgotny, sprobowalismy poczuc wsiadajac na prom do Sztokholmu przez Marianhamina i zarzucajac plecaki na rowery. W szare helsinksie popoludnie znalezlismy sie jako jedyni rowerzysci na pasie, z ktorego wjezdzaja na prom zarowno zmotoryzowani jak i ci na zaledwie dwoch kolkach. Ekscytujace uczucie, bo wjezdzamy do brzucha wielkiego promu obok ciezarowek i nielicznych rowniez samochodow osobowych. Lodz zawija do stolicy Alandow o wpol do piatej, a wiec w srodku nocy, a my wjezdzamy na rowerach w czyste i calkowicie puste o tej porze ulice Maarianhaminy. Alandy, albo po finsku wlasnie Ahvenanmaa -to autonomiczny obszar Finandii, ktorego oficjalnym jezykiem jest szwedzki i to w wersji zdecydowanie bardziej zblizonej do jezyka, ktorym mowia Szwedzi w Szwecji niz szwedzkojezyczni Finowie, np. w Helsinkach czy nawet w Vaasa. Finowie tutaj czuja sie troche jakby byli za granica.
Alandy zachwycaja. Na poczatku wrzesnia trwa tu jeszcze niemal w pelni lato, a niezwykle bogata roslinnosc jest w pelnej krasie. Rozpoznaje nagle ogniscie czerwona (nie rozowa!) koniczyne. Mozna jednak delikatnie wyczuc poczatek jesieni, patrzac na zaorane pola i widzac mnostwo jablek w sadach. Dzien jest stosunkowo dlugi, ale slonce swieci pod takim katem, jak to tylko na polnocy mozliwe – widoki w powoli zachodzacym sloncu wydaja sie jakby nierzeczywiste. I powietrze jest niezwykle czyste – czy to mozliwe, ze powietrze jest jeszcze czystsze??
Poruszamy sie po oznaczonych zielonym kolorem sciezkach rowerowych, ale wkrotce znudzeni widokiem kolejnego pola wzdluz drogi orientujemy sie, ze o wiele ciekawsze widoki mozna dostrzec zdala od nich- blisko morza. Trudno zrozumiec taki wlasnie wybor sciezek rowerowych. Droga powiodla nas jednak do zrekonstruowanego starego wiatraka. W srodku niespodzianka – naturalne dawne wyposazenie i album ze zdjeciami z pracy nad rekonstrukcja. W zeszyciku na sznurku, do ktorego wpisac sie moga zwiedzajacy wpis pierwszego odwiedzajacego jest.. po polsku! Na Alandach zachowalo sie sporo drewnianych wiatrakow -tak wiele jak nigdzie indziej w Finlandii.















