W Helsinkach – bo nie w calej Finlandii. Na polnocy robi sie juz mrozno, a pazdziernik przypomina nasz listopad. Tu w Helsinkach pogoda podobna jest do tej w Europie srodkowej, choc tak piekny pazdziernik tego roku zaskoczyl nawet Finow. Od poczatku miesiaca dni sa sloneczne i niemal bezdeszczowe, a rzeski chlod utrzymuje liscie w swietnej kondycji na drzewach. We wrzesniu deszcze zniechecaly do wyjscia na ulice, tak ze czasem, pedzac mimo wichury i deszczu na rowerze, wydawalo sie mi, ze zabladzilam, bo zupelnie opustoszale miejsca, zwykle pelne ludzi, wygladaly zupelnie inaczej! Teraz, choc czasem niemal zimowo opatuleni Finowie, pedaluja znowu licznie po ulicach.
Laponski klimat wytrzymuja wylacznie brzozy. Ale tu na poludniu ciesze sie klonami, o lisciach wystarczajaco duzych, by sie w nie otulic i w Helsinkach rozpoznaje znajomy z krakowskich plant zapach i ich szelest na ziemi. Oprocz `zwyklych klonow` rosna klony o ciemno czerwonych lisciach. Nie ukrywam, ze to moje ulubione drzewa jesienia. Ale nie tylko klony tu rosna. Nie potrafie nazwac licznych gatunkow drzew – jarzebiny, graby – choc ich roznorodnosc jest najlepiej widoczna wlasnie teraz. Jesien w Helsinkach oszalamia iloscia barw.
Drzewa za naszym oknem maluja najpiekniejszy obraz, w ktory wpatruje sie, by go zapamietac zanim przyjdzie listopad, a pogoda zacznie byc podobna do tej, jaka panuje w tej chwili w Laponii.




