Łąkowe zauroczenie i co z niego wynikło.

 

Najpierw były kijki. Wyposażona w nie mogłam poczuć się prawie jak w Finlandii. Pięć lat temu, gdy sprowadziłam się do Krakowa, Nowej Huty było już po bumie zainteresowania tą aktywnością, który miał miejsce w 2010 roku, ale ciągle osoba z kijkami prowokowała do komentarzy i zaczepek.
Przemykający z kijkami obok spacerującej pary czy spieszącego z aktówką do pracy zwykłego przechodnia nie wtapiał się jeszcze w tłum i nie wrysował w scenografię miasta tak jak staje się obecnie. Trenowałam więc wyobrażając sobie uparcie, że jest to tak naturalne jak byłoby w Finlandii.

Continue reading “Łąkowe zauroczenie i co z niego wynikło.”

Chłodnym okiem na saunę

Słucham audycji o życiu na stacji arktycznej Finów. Opowiadając o życiu codziennym wspominają o saunie. Nabieram pewności, że Fin/Finka to taki człowiek, który gdziekolwiek się znajdzie zaczyna myśleć jakby tu zbudować saunę. Nie słyszałam o podboju kosmosu, czy też dokładniej fińskich – z udziałem Finów – stacjach kosmicznych, jestem jednak przekonana, że próba wyprawy w kosmos skończyłaby się prędzej czy później rozważaniami na wspomniany powyżej temat.

Continue reading “Chłodnym okiem na saunę”

Strategia zakupowa, albo ekonomia zycia codziennego w miescie

Przybywajac po kilku miesiacach do Finlandii liczylam sie z faktem, ze zastane znane mi produkty spozywcze w wyzszych cenach. Tymczasem odkrywam z cierpliwoscia typowa bardziej dla kobiet niz mezczyzn, ze poswiecajac sprawie odpowiednio duzo uwagi (przy ograniczonym budzecie niekoniecznie jest to uwaga godna lepszej sprawy!) moge nadal kupowac swoje ulubione produkty w podobnych co wczesniej cenach. Najlepiej znany mi K-market prowadzi system obnizek cen niektorych produktow, ktore trwaja trzy dni – nie dluzej! Niektore obnizki przy zakupach wtedy mozliwe sa tylko przy posiadaniu specjalnej karty – plussa-kortti, ale i bez niej wiele produktow jest przecenionych.

Continue reading “Strategia zakupowa, albo ekonomia zycia codziennego w miescie”

Fińskie zadziwienia.

Wydawalo mi sie, ze Finlandia jak i Finowie nie moga mnie juz w zaden sposob zadziwic. Tymczasem, obeznana z widokiem nawet tak egzotycznego pojazdu jak potkukelkka, – kicksled w angielskim brzmieniu, lecz o nieznanym mi polskim odpowiedniku nie potrafilam powstrzymac uczucia zdumienia zmieszanego z zazdroscia, gdy dostrzeglam poruszajaca sie z ogromnym wdziekiem na hulajnodze pania w mniej wiecej moim wieku, wiec powiedzmy – nie dwudziestolatke, a tymbardziej nie dziecko! Z wprawa osoby, ktora na wspomnianej potkukelkka przejechala juz wiele kilometrow sunela po peronie, aby wsiasc do ostatnich drzwi lokalnego pociagu kursujacego w rejonie Helsinek. Skojarzenie z potkukelkka wydaje sie zupelnie na miejscu, gdyz slowo hulajnoga po finsku zaczyna sie takze od czesci – potku – kopniecie. Potkukelkka zas to skrzyzowanie nart z sankami, uzywa sie jej glownie w Laponii, zas technika jazdy niewiele rozni sie od hulajnogi. 
 

Continue reading “Fińskie zadziwienia.”

Tam gdzie gory spotykaja morze (no, moze gory nie doslownie).

Nie, nie przenioslam sie nagle do Norwegii, nie bede tez mowic o Szwajcarii, gdzie sa i gory i jeziora, przypominajace czasem morze. Wspominam jazde na rowerze we wschodnich Helsinkach do Vuosaari, jednego z moich ulubionych punktow wypadowych. Przy okazji – tak wlasnie za pomoca okreslen kierunkow geograficznych podaje sie ogolnie lokalizacje w miescie – wschodnie, zachodnie czy polnocne Helsinki. Szczegolnie dluga jazda na rowerze doskonale komponuje sie z kawiarnianymi przystankami, ale nawet po krotkiej przejazdzce rozgladamy sie za “przystania”, czyli miejscem, gdzie moznaby odpoczac i napic sie kawy.  W Vuosaari wzdluz sciezki rowerowej latwo trafic doslownie na przystan, przy ktorej w niewielkim drewnianym domku miesci kawiarnia, na szczescie latem otwarta.

Continue reading “Tam gdzie gory spotykaja morze (no, moze gory nie doslownie).”

Pomysł na satyrę

Najczesciej mozna zaobserwowac taki obrazek juz w piatek popoludniu i przez pozostala czesc weekendu. Najczesciej tez w roli glownej wystepuja z jakiegos powodu mezczyzni i pewnie dlatego tym latwiejsze skojarzenie. Dowolnie ubrany mezczyzna badz grupka mezczyzn spaceruje (jeszcze) pewnym krokiem trzymajac w reku cos, co rozmiarem i ksztaltem przypomina niewielka walizke, zaopatrzona w bardzo poreczny uchwyt. Przebieglam ku pewnosci sklepy w Polsce i wiem, ze taki wynalazek jeszcze (?) sie nie pojawil. Jest to tekturowe opakowanie mieszczace w sobie 12 butelek piwa (dwa rzedy po szesc) lub jeszcze wieksza wypelniajaca tekture ilosc puszek piwa. Czteropak z polskiego sklepu wydalby sie dziecinna zabawka w porównaniu z taka solidna teczka. Widok jest tak powszechny, ze korci mnie, aby narysowac Fina z wielopakiem i podpisac – biznesman. Finowie spaceruja bowiem z taka “teczka”, z im typowa swoboda, a takze poczuciem slusznosci sprawy jak pewnie biznesman ze swoja aktowka..

Niespodzianka

Okazuje się, że żyjąc “pomiędzy” kulturami – dobrze wychylić się  raz bardziej w jedną stronę. Żyjąc w Polsce testuję jeszcze lepiej, co świadczy o tym, że mieszka/mieszkało się w Finlandii “za długo”. I tak w sobotę wieczorem ogarnia mnie panika, czy mam wystarczająco pełną lodówkę, aby rano przygotować śniadanie.

Continue reading “Niespodzianka”